0
0

Sąd nad Goyą Jacek Kaczmarski

Głuchy zdycha mało godnie
Stęka, skarży się i gdera
Cuchnie jakby robił w spodnie
Balwierz żyłę mu otwiera
Cieknie siła, upór, pycha
Strach i miłość na poduchy
Ze starości Głuchy zdycha
Osiemdziesiąt lat żył Głuchy
Duchy, zjawy i upiory
Kłócą się o krew pacjenta
Nie usłyszy kłótni chory
Ale widzi i pamięta

Nagiej Mai pierś dziewczęca      a B a
Księżnej Alby władczość warg     B a E a
Słońce się nad sierrą znęca      a B a
Błyskiem broczy byczy kark       B a E a
Sępio wzrok królewski świeci     F0 a7
Nad jedwabnym łupem szat         Fis0 E
Saturn zżera własne dzieci       C B a
Szatan się w rokoko wkradł       B a E a

Chłopski taniec, dworskie łaski  F
Ciężar jąder plącze krok         E
Słońce się nad sierrą pastwi     F
Much ucztuje rój wśród zwłok     E
Osioł człeczy los odmierza       F a
Małpa się w zwierciadle gnie     Fis0 E
Płoną stosy od pacierza          F a
Ofiar Bóg-sadysta chce           Fis0 E a

Głuchy zdycha mało godnie
Stęka, skarży się i gdera
Cuchnie, jakby robił w spodnie
Balwierz żyłę mu otwiera
Cieknie siła, upór, pycha
Strach i miłość na poduchy
Ze starości Głuchy zdycha
Osiemdziesiąt lat żył Głuchy
Duchy, zjawy i upiory
Kłócą się o krew pacjenta
Nie usłyszy kłótni chory
Ale widzi i pamięta

Po pałacach i katedrach
Zdjęty strachem ludzki kał
Świeżym mięsem trzęsie febra
Osły dosiadają małp
Wachlarzami nietoperzy
Popiół z sierry zmiata wiatr
Kat ofierze swej nie wierzy
Że i nad nim stoi kat

Korsykanin zmywa z tronów
Zabobonów ciemną ciecz
Grzebie w trzewiach wyzwolonych
Lepki od wolności miecz
Słońce się nad sierrą toczy
I osusza czaszki z łez
W nieme niebo wznosi oczy
Zakopany w piachu pies

Głuchy zdechł i balwierz poszedł
Duchy trupa wezmą stąd
I na sabat go poniosą
Gdzie się wiedźm odbędzie sąd
Co to ma być za malarstwo
Stylistycznej jaźni brak
Literackość! Efekciarstwo
Chorej wyobraźni smak
Szatan się ze śmiechu trzęsie
Zapluwają się staruchy
Goya myśli - miałem szczęście
Żem i żył i umarł - głuchy


Oceń to opracowanie
anonim