Skąd on się wziął Mam Na Imię Aleksander

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Bez kompleksów, maraton tekstów zaczyna bieg,
nie słyszę hejtów, głuchy geniusz jak Beethoven,
tak wielu ludzi się trudzi by gdzieś zaistnieć publicznie,
w efekcie robi beke z siebie, a dziwne.
Bez owijania w bawełnę, owijam grę i odbijam piłeczkę zgotuj kolejny fest,
rozjebię bo wierze tu w siebie,
nie jeden tu jebie jaki nie jest, taki ziom w potrzebie robi pod siebie.
Nara jak VANGuard, Nelly, i Bisz naraz, spadam w górę jestem bliski misji dla NASA.
Jakim cudem żeś się wdrapał tam? Jakim cudem ty masz tupet? Wypierdalaj!
Jestem z 71, chyba na to za szybko.
Kocham te arterie choć wpadłem tu po dyplom tylko,
nie mów mi kto pizgnął lepszą płytę, przychodzę tu znikąd i nie byłem faworytem.

Typy pytają skąd on się wziął, skąd?! Typy pytają, kto to, kto to? Ktooo? Typy pytają się co, co to za ziom? On wchodzi na scenę i robi sztos, sztos, sztos! x2

Mówisz baranie, dzięki Tobie rap wstaje z martwych,
to jak gadanie że cyganie są filarem gospodarki,
ryje mi banie to nawijanie ze szmalem w tle, kto ma kto nie, rozmowy głodnych hien.
Mój Everest jest, wciąż tutaj, niewiele zmienia się, niezmiennie wierzę w cuda,
kiedy Ty szukasz, pytasz jak Emilio Rocha, komu mogę ufać? Kogo mogę kochać?
Ja wchodzę z bandą, wspiera mnie Fandango,
nic nie jest prostsze, nie proszę o las rąk, ale wyrośnie niepodlewany propagandą,
nie widziany wcześniej wystrzela jak Armstrong.
Łaki na baczność w chuju mam, i tak nie zasną,
szykuję świetny koktajl, butlę z naftą, to nie braggadacio - głód zwycięstwa,
tylko to ma wartość co wychodzi z wnętrza.




Oceń to opracowanie
anonim