Ślina na pyskach Mam Na Imię Aleksander

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Tak niewiele rzeczy może
Zmienić mnie, zmienić mnie
Nie, nie, nie, nie
/4x

Ślina na pyskach
Widzę w tych pizdach siebie z kiedyś
By coś uzyskać wspinałem się bez przerwy
Ich tani marketing działa im ledwo, ledwo lokalnie
Ja daję ludziom wiarę, oni - tracki na melanże
I to jest łatwe jak na klatce pchać swój skowyt
Gdy twoi słuchacze to tylko znajomi
Ja oddaję siebie na CD i teraz zbieram plon
Poświeciłem wiele, więc nie jest to dla mnie coś na fazę
Wie kilku fanów i klika fanek
Podbija do mnie panna mówi, że to ważne dla niej
Że już się nie poddaje, i ze łatwiej jest jej wracać
Do życia, w którym stary nie dopuszcza już do kaca
Dobro wraca, ciężka praca również
Nie potrzebna mi jest branża tylko moi ludzie
Których siła każe wbijać chuj w to
Komentarze kontra wiara w jutro.

Nie po to robię progres, zapierdalam jak wół
Robię coraz głośniej rapy, by japy opadły w dół
Skurwysyny ciągle ciągną za rękaw zamiast się rozwijać
Myślą, że depczą po piętach, kręcą na siebie bat
Jedyne co mi zostaje to szczera walka, brat
Ze sobą, nie z nimi, w lustrze jedyny kat, tak
Kiedy mówią mi jak mam żyć, jak mam nie żyć
To tylko pretekst, by móc nie wierzyć

Nie wpadłem tu rozdzielać karmy dla psów
Nie mam nic dla nich, ich rapy - beka jak chuj, ty
Gdy tłum wznosi mnie na ręce wchodzę w inny wymiar
To jest tak śmieszne, gdy chcą mnie porównywać
Słyszę o tych typach, jak mi, kurwa, żal ich
Tyle lat na bitach, 30-letnie łaki
Ich wyliczanki, że podziemie mi poszło za łatwo
Dałem więcej serca w LP niż oni matkom
91’ rocznik robię głośny krok
A to początki są (daj mi jeszcze rok)
Lub daj coś, co każe inaczej myśleć,
Wciąż te same żale gdzieś z boku jak Korwin Mikke,
Wpadłem grać koncerty, nagrywać płyty
Ta cała grupa leszczy może ssać dzidę, ty
Z nimi wygrana, to chuj, nie wygrana, sorry
Mam głos, mam fach, ten track to dowodzi

Tak niewiele rzeczy może
Zmienić mnie, zmienić mnie
Nie, nie, nie, nie
/4x

Nie po to robię progres, zapierdalam jak wół
Robię coraz głośniej rapy, by japy opadły w dół
Skurwysyny ciągle ciągną za rękaw zamiast się rozwijać
Myślą, że depczą po piętach, kręcą na siebie bat
Jedyne co mi zostaje to szczera walka, brat
Ze sobą, nie z nimi, w lustrze jedyny kat, tak
Kiedy mówią mi jak mam żyć, jak mam nie żyć
To tylko pretekst, by móc nie wierzyć

Nigdy w życiu nie wysłałem dema
I się nie pchałem na legal, Miuosh sam nalegał
Bym leciał z tym, poza tym nic się nie zmienia
Może jedynie wiedza na kim mogę polegać
Ludziom zdąży odjebać chociaż nie wiem czemu
Trudny wtedy jak teraz dzieciak, jeden z wielu
Nie mam problemu z ich zazdrością w postach
Biorę to za komplement, A kropka!




Oceń to opracowanie
anonim