Nie Musisz Być Geniuszem wwo

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki MyCandyLife

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Ka?dy kto kapuje star? kurw? jest, czujesz?
To na 200 metrów je?li znasz ekipy od przekr?tów
I swetrów na odleg?o?? centymetrów
S?owa s? zwa?one i zmierzone co do joty
Jak rewiry podzielone s? na wille i sk?oty
Ludzie s? grzeczni i s? tacy co lubi? k?opoty

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Si? nie dyga tego uczy ulica
Czy zarabiasz na niej czy si? tutaj tylko ?lizgasz
Zachowujesz trze?wo?? my?lenia i nie mijasz wyj?cia
Cud? nie, cudem jest moja dziewczyna
Grunt nie ba? si?, i?? w drug? stron? ni? t?um
Nie lekcewa??c nikogo, i?? swoj? drog?

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Jest dok?adnie odwrotnie ni? media twierdz?
Gazety pisz? brednie, a prywatyzacje ?mierdz?
Zapytaj zwyk?ych ludzi oni to potwierdz?
Mo?e to ich nudzi, mo?e czas ich obudzi?
Nie musz? by? geniuszem by mie? respekt dla pierwszych
Nie musz? wreszcie wcale s?ucha? jak kto? pieprzy
Zwyczajnie sam sobie g?o? sw? teori? Einsteinie
Ja odbijam wiem, ?e dzisiaj b?dzie najfajniej (zajebi?cie)
Tradycyjna wódka warto j? do?o?y?
Ka?dy chce si? napi?, ka?dy chce se po?y?

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Jak mówili MSP w JJL
Dla przyjació? nigdy nie b?d? oszustem
Bo pr?dzej czy pó?niej staniesz si? wyrzutkiem
Bab? z chrustem, chcesz polega? daj polega?
Przyjaciel to ju? nie kolega
Z którym na wagary zaczyna?e? biega? w podstawówce
Ziomki i przyjaciele drugi legal wkrótce

Nie musz? by? geniuszem, geniu-geniu-geniu-gen-geniuszem

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Czasy si? zmieniaj? jak w kalejdoskopie
Ludzie zapominaj? co poradzisz ch?opie
Sami wpierdalaj? si? w kompleksy
Czy to jeszcze Polska czy to ju? jest Meksyk?
Plastikowa kolka bez gazu i brudne dresy
Mnóstwo obrazów, spo?ecze?stwo TV festyn

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Nie jestem wzorem do na?ladowania
Jak ka?dy cz?owiek mam si? z czego wyspowiada?
Kto jest bez winy, niech we?mie kamie? i pierdolnie si? nim w ?eb
Niestety tacy nieomylni to powszedni chleb
Znam swoje wady i staram si? ich ustrzec
Nie wszystkie oczywi?cie mog? dostrzec w lustrze

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
?ycie nie sen - to chyba jasne
Ja na jego przebieg patenty mam w?asne

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Po tym wszystkim co si? nazbiera?o trzeba dzia?a? dobrze
Dawa? innym dobro bezinteresownie
Wi?c chod? skarbie do mnie, do dania dobra d???
?e my?l? wci?? o jednym? sk?d?e
Jestem m?ody duchem i nie musz? by? geniuszem
?eby wiedzie?, ?e to naturalne ??dze
Ty mnie kusisz czy ja kusz??
Wi?c nawet je?li mo?e nie daj Bo?e, b??dz?
Tu chodzi o dobro, bo nam b?dzie dobrze

Nie musz? by?-by?-by?, nie musz? by?-by?-by?

Nie musz? by? geniuszem ?eby wiedzie?, ?e
Ka?dy wyjazd u?wiadamia mnie bardziej
Dosy? ju? schematów, które podcinaj? gardziel
Jestem desperatem, chuj, ?e ziomek nie rozumie
?atwiej wy?apa? k?opot ni? wydoby? si? umie?
Unie?? ponad ca?y burdel materialny
Nie trzeba by? geniuszem ?eby dotrze? do prawdy









Oceń to opracowanie
anonim