Gdy wysiądzie wyobraźnia Jan Kaczmarek

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Chmurno, durno, nieprzyjemnie,
luźna plomba dzwoni w zębie,
a za oknem w środku maja,
dudni grad jak strusie jaja!
We łbie szumi znów niestety,
w kościach łamie, to artretyzm,
tylko usiąść i zapłakać,
że ta dola byle jaka!

Na dodatek jeszcze Zenek
dostał wczoraj wymówienie,
bo go złapał szef inżynier
na intratnej dość lewiźnie.
To się wszystko podle zbiegło,
że dokoła istne piekło
więc za siebie - szkoda gadać -
ani w ząb nie odpowiadam!

Pies mnie ugryzł od sąsiada,
bo pogłaskać chciałem gada,
byłem u sąsiada żony,
nie wie czy był zaszczepiony!
Pogotowie wzięło Kryśkę,
miała chorą ślepą kiszkę,
nie ma nawet z kim się napić,
to się przecież można zabić!

Jak się wali, to się wali,
nerwy mi powysiadały,
chciałem sobie wyobrazić,
jakieś wyjście z tej kabały?
Wyobraźnia w takich razach
zwykle leczy i pomaga,
lecz i ona, pełna klęska,
odmówiła posłuszeństwa!

Trudno sobie wyobrazić
miły koniec tej ballady,
to twór chorej wyobraźni,
w tym życiowym mym marazmie!
Psa wyprawię na lewiznę,
Kryśkę chyba w ucho gwizdnę,
Zenek szefa niech pogryzie,
w udo, albo trochę wyżej!




Oceń to opracowanie
anonim