Nieistniejący bojler Bronisław Opałko

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Byłem wtedy hydraulikiem
Uwielbiałem rum i podróże
Kiedy przyszła do mnie w październiku
Z urzędową prośbą o usługę
Poskarżyła się gorzko na bojler
I na rurę do niego, co pękła
Więc włożyłem drżącą ręką do torby
Klucz francuski lub szwedzki - nie pamiętam

I choć byłem ponury z natury
Gdy spojrzałem w jej oczy fiołkowe
Rozśpiewały się wszystkie rury
Jak natchnione dzwony rurowe
Dziś się wszystko rozpadło w proch i pył
Ale jeszcze nierzadko mi się śni...

Nieistniejący bojler
Nieistniejący bojler
Niezwykle kruchy zbiornik na gaz
Z nieistniejącym korkiem
Nieistniejący bojler
Jej naturalny portret
Jej naturalny portret na gaz
Z nieistniejącym korkiem

Wciąż stukałem młotkiem w łazience
Dni mijały pełne pogody
I stukało także moje serce
I państwowy licznik na wodę
Nie żyliśmy w zupełnej ascezie
Lecz odwrotnie, szczerze mówiąc prawdę
Ona zresztą mieszkała w Halembie
Co zaznaczam, gdyż jest to nieważne

Kiedy obie swe czerstwe dłonie
Wyciągała do mnie o poranku
Śniłem wtedy, że jestem koniem
Który ciągnie miłości furmankę
Dziś się wszystko rozpadło w proch i pył
Ale jeszcze nierzadko mi się śni...

Nieistniejący bojler
Nieistniejący bojler
Niezwykle kruchy zbiornik na gaz
Z nieistniejącym korkiem
Nieistniejący bojler
Jej naturalny portret
Jej naturalny portret na gaz
Z nieistniejącym korkiem




Oceń to opracowanie
anonim