0
0

Munch Paweł Wójcik

Tekst piosenki i chwyty na gitarę

  • Chwyty na gitarę Redakcja
    6 ulubionych
Ja jestem Munch, Munch, Munch - ten od "Krzyku"  a
Tak przedstawiałem się w psychiatryku            E
A lekarz z modnie podciętym wąsem                d
Pieścił mi skronie elektrowstrząsem              E

Była niewinna, jak lilia biała                   a
Pisała wiersze, Chopina grała                    E
Gdy w twarz jej rzekłem, że to są pozory         d
Fuknęła na mnie: „Pan, jesteś chory!”            E

Nic nie obchodzą mnie twoje wiersze
I to, czy będę siódmy, czy pierwszy
Chcę dostać to co masz pod sukienką
Ja jestem tylko szczery, Panienko

Włócząc się po purytańskiej Europie
Z łatwością brałem dziesiątki kobiet
Z pozoru nietykalne damy
Chętnie wchodziły w łóżka i bramy

Czasem płaciłem drobne za miłość
Żeby się działo to, co się śniło
I przychodziły na monet dźwięki
Syfilityczne z dzieckiem na ręku

Munch - ten od "Krzyku"
Tak przedstawiałem się w psychiatryku
A lekarz z modnie podciętym wąsem
Pieścił mi skronie elektrowstrząsem

Tak chciałbym wiedzieć: czemu, dlaczego
Czytałem wszystko Dostojewskiego
Czytałem, co mi wpadło w dłonie
Czemu się boję i świat mi płonie?

Czemu się ludzie tak na mnie patrzą
Jakby widownią byli w teatrze
Wszystko zamarło, nic się nie zmienia
Rozrywa krtań krzyk przerażenia

Gasnąca twarz, oczy wulkany
Farbą szaleństwa świat zamazany
Zmiażdżone usta krzyczą ku słońcu
Rozrywam płuca krzykiem milczącym

Paryża wróg – londyński klimat
Zdrowa, siarczysta, norweska zima
I gdzie bym nie był ściskały wnyki
Zmywała mosty rzeka paniki

Munch - ten od "Krzyku"
Tak przedstawiałem się w psychiatryku
A lekarz z modnie pociętym wąsem
Pieścił mi skronie elektrowstrząsem

Elektrowstrząsy ponoć pomogły
Już jestem zdrowy, czuły i dobry
I kocham ludzi miłością szczerą
Działam społecznie, parafię wspieram

Lecz przecież czuję odór podłości
Spod płaszcza sztucznej przyzwoitości
Niech jeszcze minie, doba za dobą
I krzyknę szałem i będę sobą

I będzie krzyk! Krzyk! Krzyk przerażenia!
W ładu ślepotę, w plastik sumienia
Na chwilę w tłumie obudzę winę
Nim mnie z litości zmienią w roślinę

I jeszcze krzykiem zapytam ciszy
Powiem, że już mnie nikt nie usłyszy
Nim prąd przybije mnie do dna
Kto żył w obłędzie? Wy czy ja?

Munch - ten od "Krzyku"
Tak znów przedstawię się w psychiatryku
A lekarz z modnie podciętym wąsem
Podniesie poziom elektrowstrząsów

I będzie krzyk! Krzyk! Krzyk przerażenia
W ładu ślepotę, w plastik sumienia
Na chwilę w tłumie obudzę winę
Nim mnie z litości zmienią w roślinę

Munch...


Oceń to opracowanie
Ocena czytelników: Słaby 1 głos
anonim